bezet.org.pl

Bogdan Zdanowicz – bezet
strona prywatna (wiersze, fotografie,
informacje o wydawnictwach
i inne)

 

Nowy zbiór wierszy pt. ZIELONE ukaże się wiosną 2023 roku

OkładkaLaLaLa
 

Bogdan Zdanowicz La La La

ISBN 978-83-954512-6-3
Łobez 2020, Wydawnictwo Bryk-Art
(Format A5, str. 56).
Projekt okladki: Arek Łuszczyk.
Grafiki: Władysław Edward Gałka.


Więcej o książce: Strona La La La na FB

 
leon zdanowicz
leoniki i inne wiersze wybrane
ISBN 978-83-933713-8-9
KRAKÓW – ŁOBEZ czerwiec 2015
(format 148x210 mm, str. 144)

Redakcja:
Ludwik Cwynar&Bogdan Zdanowicz
Posłowie:
prof. Piotr Müldner-Nieckowski

Grafiki: Władysław Edward Gałka
 
leoniki

Wybór wierszy obejmujący utwory drukowane w prasie i antologiach, wydane za życia Autora w dwóch tomach oraz wybór z obszernego archiwum. Całość wzbogaca esej prof. Müldnera-Nieckowskiego opisujący idee i techniki poetyckie.
Druga część książki przedstawia postać Poety i jego Poezję – "od strony kuchni"
(m.in. wspomnienie Ludwika Cwynara, Laboratorium poetyckie).

 

leon zdanowicz
opowiastki opowiadające

ISBN 978-83-933713-1-0 – KRAKÓW 2011
(format 148x210 mm, str. 192)

Grafiki:
Władysław Edward Gałka

Posłowie:
Bogdan Twardochleb
 
Zbiór opowiadań, który powstał na przełomie lat 60/70 ub. wieku,
opisuje rzeczywistość małego miasteczka w specyficznej formie
narracji stylizowanej na język mówiony (opowiastki).

więcej informacji o Leonie można znaleźć tu: Leon Zdanowicz - in memoriam


DO POBRANIA e-bookAlmanach pokonkursowy


DO POBRANIA e-book Almanach pokonkursowy
 
Gadaliśmy (i o nas gadano), czyli przygody radiowe

Bogdan Zdanowicz był gościem Katarzyny Kużel w „Radioportrecie”
(30/10/2021 w Radio Koszalin)

Jak zaczęłą się literacka historia Łobza
(14/08/2021 w Radio Koszalin)

Nieznane Strzmiele i znana Sydonia - Katarzyna Kużel
(23/10/2022 w Radio Koszalin)

 

wiersze z ostatnich lat

rytuał dnia

przy miejskim słupie ogłoszeniowym
czytamy nowe klepsydry
które szarpie wiatr

liście z drzew
z nieba deszcz

 

co widać

dziś protestujemy
na dziedzińcu szpitala

dwa rozpostarte ramiona
szpaler aut bez klaksonów
kolejka milczących parasoli

otwieramy usta bez krzyku
przymykamy oczy
oddajemy pół ducha

ale niespodzianka
patyczek z wacikiem
drąży tylko dziurki w nosach
zabiera kilka smarków

i to wszystko

zapada zmierzch
na drodze pozorny ruch

karawany wjeżdżają
i wyjeżdżają

 

 pandemia

zapadamy w niepewność
– uczymy się żyć inaczej
zdrowiejemy

 

idąc przed

w czas wędrujących ulicami
zamaskowanych twarzy
kartonowych haseł
szliśmy razem żartując a on
niósł swoją fotografię

ludzie już się zebrali
z kwiatami krótkie przemowy
– zostawiliśmy
kartonowe zdjęcie
na grobie

potem się rozeszliśmy
każdy na swój pogrzeb

(pamięci Bogdana Góreckiego
- sen mojej żony Iwony)

 

S'Archittu

pamięci Nicoli Barbier

wszyscy wpadają tu
żeby zobaczyć cud natury
stworzony przez czas i przyrodę
– wielką dziurę w skale
oddzielającą zatokę od morza

schodząc stromizną wciąż pamiętam
lot nad betonowym podwórkiem
przed świtem dwa dni temu w szczecinie
i ból lądowania na rękach obolałą pierś

przez obiektyw oglądam bramę do –
na skale stał mężczyzna
(mam to na zdjęciu!)
teraz szukam go
czy skoczył? żeby przepłynąć?
przenicować się
na drugą stronę?

czy już wie jak tam jest?

chcemy poglądnąć tajemnicę –
widzimy tylko wodę i powietrze

a obok rajska zatoka
delikatny mistral nie marszczy nawet
najmniejszej fali przy brzegu
na horyzoncie rozświetlone do białości
drobinki – oślepiają

wynosimy się
po skalnych schodach
niosąc w sobie niewidoczny ból

 

łobez 2018

#
znów mieszkam przy mojej ulicy
te same lipy szumią za oknem
przez które patrzę na dom
(którego nie ma
wbrew wszystkim snom)

#
codziennie rano budzą mnie zza okna
głosy maluchów w drodze do przedszkola
zadają tysiące pytań
– kto na nie odpowie

#
chłopaki wracając ze szkoły
rywalizują w głośności wysławiania
teorii wszystkiego
(oraz kto kiedy komu)

#
na murku obok liceum długa przerwa
dziewczyny oddają się
słodkim skrętom i chłopcom
dmuchają prosto w twarz
kwaśnym dymem

 

krzyżyki

#

nasz lut jest zimny
nie przewodzi
lód gorący nie ma racji bytu

#

jestę robotnikię w fabryce robie
mnóstwo błędów języka
którego nie wyssłem

#

otwieramy oczy paryż paruje
po nocnym deszczu wyrastają
nowe piętra ciszy

#

szaleństwo krwi poprzedzają słowa
pierwszy pocałunek
ma smak śmierci

 

* * *

łóżko wypełnione po brzegi
nocą – szukamy się
wędrując ku brzegom
w poprzek w głąb tafli jeziora

półksiężyc to żagiel
mrocznej podróży

nad nami przelatują
samotne samoloty

daleko jest kraj wojny
powietrza i tchu

ty w pełni
opadamy na cienki lód
po którym jak po wodzie
idą ptaki

 

U Areny w Sable

dwie rzeki – jedna w drugą
wciąż płyną do Loary
zamek z wysokości gapi się
na odbicie katedry w Sarthre
w ogródku pod sosną
w cieniu albizji miękkim jak jedwab
odpoczywają myśli poetki

 

przesiadka

śniłem Berlin a wołam Bergamo
dziejemy się w bezsensie świata

zima choć śnieg ledwie trwa
w Londynie zapach róż w deszczu

to nie piątek stanie się niedziela
deszcz zanurzy nas w ciemnym śpiewie

nad dachami Gdańska pod pościelą mgły
w twoich nagich oczach bez tchu z moich ust

 

Piosenka dla Davida Bowie

                 Isi

anonimowi imigranci
w pewnym sensie to prawda

wędrując od siebie do siebie
przekraczamy wiele granic

na horyzoncie ruda smuga
zmierzch w tonacji amor

wzdłuż brzegu Tamizy
poruszają się kolorowe cienie

Czarny Mnich rozmazany na wodzie
odchodzi młodość brzoskwiniowa

wciąż rozmawiamy o poniedziałku
pocałunki uczą nas spokoju

zawsze początkujący – hej David
jak to teraz widzisz

zapamiętam ultrafiolet czasu
potem będę oddychał w rytm nocy

aż mnie zbudzisz uśmiechem
o czwartej nad rane

 

oda

pracownik gościnny z Polski
wyszedł z fabryki w Londynie
po pierwszym dniu pracy
wraca wieczornym autobusem
a ona czeka na ostatnim przystanku

nie potrzebują dziś
żadnych narkotyków
w domu
jedzą biały chleb
piją czerwone wino
kochają się

 

 

więcej wierszy?

 
 

Ostatnia aktualizacja: 12/05/2023

 

* * * * * copyright by bezet 2008 :) * * * * * design&webmaster'ing ;) - Mary Smoleń * * * * *